Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego mieszkańcy powiatu wągrowieckiego sięgają po... "małpki"? Pijemy sporo alkoholu

Monika Dziuma
Ile alkoholu wypijają Polacy? Dlaczego sięgamy po "małpki"? - W Polsce panuje ogólnie przyzwolenie na picie „małpek”, oczywiście nie w takim sensie, że jadę autobusem, wyciągam „małpkę” i piję. Myślę, że to jest model, który łatwiej zaakceptować, niż jakby się wyciągało 0,5 litra czystej wódki - uważa ekspert.

Według raportu przygotowanego przez firmę „Synergion”, Polacy coraz śmielej sięgają po alkohol w małych butelkach. Dziennie może je kupować nawet 3 tysiące naszych rodaków. Zapytaliśmy Alicję Brzezińską z wągrowieckiego Punktu Informacyjno-Konsultacyjnego dla Osób Uzależnionych i ich Rodzin, dlaczego wódka sprzedawana w „małpkach” może być bardziej atrakcyjna dla klientów.
- Przede wszystkim małą butelkę łatwo można ukryć, wszędzie schować. Wraca mąż z pracy i chce sobie coś wypić. Żeby żona nie widziała, kupuje sobie „małpeczkę” i wypija po kryjomu. Mniejsza butelka to także jednorazowy mniejszy wydatek. Ci, którzy nie chcą od razu wypijać pół litra, kupią mniejszą. Nie zdają sobie sprawy, że taka wódka też jest alkoholem i także może uzależnić. „Małpki” kupują także ludzie na kacu, szczególnie rano. Powiedzmy, że rano mamy kaca, a musimy iść do pracy. Jak wypijemy pół litra, nie będziemy w stanie funkcjonować. Wówczas można sięgnąć po małą wódkę - wyjaśniła nam pani Ala.
„Małpka” była znana już na początku XX wieku. Skąd nazwa tej małej buteleczki z alkoholem? Chodzi o zachowanie „po spożyciu”. Po wypiciu takiej ilości wódki człowiek nie upija się bardzo, jest wesoły, ma dobry humor, można powiedzieć, że dostaje małpiego rozumu.
Ze wspomnianego wyżej raportu wynika, że największą grupę kupujących „małpki” stanowią, w ocenie sprzedawców, osoby mające problem z alkoholem oraz pracownicy fizyczni. Ich liczba szacowana jest na ponad 1 mln kupujących dziennie. Zdaniem autorów raportu mała wódka, dzięki powszechnej dostępności, niskiej cenie i poręcznemu formatowi jest niezwykle egalitarna. Kupują ją wszystkie grupy społeczne i zawodowe, choć różnią się między sobą sposobem kupowania i motywacją.
Według sprzedawców, których opinie wykorzystani w raporcie, zakupy małej wódki rozkładają się na trzy pory godzinowe w ciągu dnia. Na pierwszą poranną falę przypada ok. 28 proc. zakupów, potem kolejno w godzinach „po pracy” - 36 proc. i wieczorem po 18.00 kolejne 36 proc.
MAŁE BUTELKI SPRAWIAJĄ, ŻE PIJEMY ALKOHOL CORAZ ŚMIELEJ

- W Polsce panuje ogólnie przyzwolenie na picie „małpek”, oczywiście nie w takim sensie, że jadę autobusem, wyciągam „małpkę” i piję. Myślę, że to jest model, który łatwiej zaakceptować, niż jakby się wyciągało 0,5 litra czystej wódki - mówi ekspert dr Adam Kłodecki. - Po prostu jest to ładniejsze, przez to też łatwiejsze do zaakceptowania, ale ludzie często kupują „małpki” nie w miejscu zamieszkania, a trochę dalej. W raporcie zostało to wyjaśnione, że wygodniej jest to kupić przy miejscu pracy. Jednak ja myślę, że gdzieś pobrzmiewa w tym odrobina wstydu. To jeszcze może stwarzać uczucie, że to jest trochę nie w porządku - dodaje ekspert.
Małe butelki wódki sprawiają, że Polacy piją alkohol śmielej. Z większym poczuciem samokontroli, w sposób niekolidujący z codziennymi czynnościami. Wypicie małej buteleczki wydaje się całkowicie niegroźne, co w efekcie może prowadzić do częstszego picia alkoholu i łącznie w większej ilości. Wódki smakowe w małych pojemnościach najlepiej sprzedają się w sklepach małopowierzchniowych.63 proc. sklepów trzyma „małpki” na dolnych półkach. Oczywiście nie każdy, kto sięga po mniejszą butelkę jest alkoholikiem. Niektórzy z nas kupują małą wódkę, by wypić wieczornego drinka, inni przed imprezą, na dobry humor. Szczególnie w weekendy można zauważyć młodych ludzi, którzy kupują stały zestaw: piwo i „małp- kę”. Różnorodność smaków małych wódek sprawia, że wielu z nas woli je zdecydowanie bardziej od czystej wódki. Niestety, prawdą jest, że coraz więcej ludzi ma problem. - Wciąż wiele osób do mnie przychodzi po porady. Zauważyłam, że coraz częściej są to ludzie, których przyprowadzają bliscy, stawiając im ultimatum: albo zrobisz coś z nałogiem, albo możesz pożegnać się z rodziną. Zauważyłam, co jest bardzo niepokojące, że pije bardzo wiele młodych osób. Nie dociera do nich, że może to się wiązać z ogromnymi konsekwencjami. A jeśli nawet dociera, nie przyjmują do wiadomości, że mogą się uzależnić. A do tego droga jest krótka - dodaje Alicja Brzezińska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto