Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dolny Śląsk. - Nie damy się szantażować - mówią nauczyciele. Będzie strajk? A jeśli tak, to kiedy? (PRZECZYTAJ SZCZEGÓŁY)

Andrzej Zwoliński
Tomasz Hołod
Związek Nauczycielstwa Polskiego domaga się podwyżki dla pracowników oświaty na poziomie 1000 zł od (netto) do wynagrodzenia zasadniczego. Strajk to efekt trwającego od miesięcy sporu zbiorowego, który związkowcy prowadzą z rządem od stycznia (przy wsparciu Forum Związków Zawodowych). Nauczycielska "Solidarność" nie przyłączyła się do tego sporu i prowadzi osobne negocjacje z rządem.

- Uważam, że większość z nas opowie się za strajkiem, tak duża jest złość na rząd i mizerne zarobki – mówi nam Marek Malicki z Zarządu dolnośląskiego okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego. Związek już rozpoczął akcję referendalną we wszystkich szkołach w regionie. Zasada jest prosta, tam gdzie ponad 50 procent nauczycieli zagłosuje za strajkiem, w tych placówkach nie będzie lekcji. Belfrzy maja głosować do 21 marca. Planowany termin strajku czyli od ósmego kwietnia do odwołania, jego zdaniem Malickiego też nie jest przypadkowy. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że po tej dacie rozpoczną się egzaminy gimnazjalne i kończące szkoły podstawowe – dodaje. To w rękach rządu, a dokładniej Ministerstwa Edukacji Narodowej jest teraz los dziesiątków tysięcy uczniów. Nasze postulaty są jasne od wielu miesięcy i wyraźnie podkreśliliśmy je na zjeździe naszych przedstawicieli w Warszawie – mówi Malicki.

1000 złotych więcej albo paraliż egzaminacyjny w tysiącach szkół

Przypomnijmy, ZNP domaga się podwyżki dla pracowników oświaty na poziomie 1000 zł od (netto) do wynagrodzenia zasadniczego. Strajk to efekt trwającego od miesięcy sporu zbiorowego, który związkowcy prowadzą z rządem od stycznia (przy wsparciu Forum Związków Zawodowych). Nauczycielska "Solidarność" nie przyłączyła się do tego sporu i prowadzi osobne negocjacje z rządem.

Strajk – jeżeli do niego dojdzie - najbardziej odczują uczniowie szykujący się do egzaminu gimnazjalnego, którego wyniki decydują o dalszej edukacji czyli o rekrutacji do liceów ogólnokształcących i szkół zawodowych. Ich stres bez wątpienia potęguje dodatkowo tegoroczna gimnazjalno-podstawówkowa kumulacja czyli niemal podwojenie rocznika starającego się o miejsca w liceach czy technikach. Przedłużający się strajk wymusi na resorcie oświaty konieczność wyznaczenia dodatkowych, późniejszych terminów egzaminów.

Szkoły otwarte, nauczyciele w klasach, a zamiast lekcji kino

Strajk dotyczy nie tylko uczniów kończących gimnazja czy podstawówki, ale też wszystkich pozostałych podopiecznych. Nauczyciele przyjdą normalnie do szkół, ale nie będą prowadzić lekcji czy innych zajęć. Nie będą też wydawane obiady w szkołach i przedszkolach. W tej sytuacji opiekę dzieciom powinien organizować dyrektor placówki.

- Mogą być w tym czasie organizowane wycieczki czy wyjścia do kin lub teatrów – kwitują w dolnośląskim ZNP.

Egzaminy razem z maturami?

W przypadku ostatniego rocznika gimnazjalistów maraton egzaminacyjny ma wystartować 10 kwietnia i potrwać do 13, w przypadku uczniów kończących szkoły podstawowe, egzaminy mają się rozpocząć 15 kwietnia i też zaplanowano je na trzy dni.

- Nawet jeżeli za strajkiem opowiedzą się nauczyciele tylko część szkół, to i tak najbardziej prawdopodobnym będzie wyznaczenie nowego terminu egzaminów – mówi Marek Malicki z ZNP na Dolnym Śląsku. Tym bardziej, że jak ocenia opowie się za nim zdecydowana większość placówek. W naszym regionie zdecydowanie ponad 80 procent szkół pozostaje w sporze zbiorowym z rządem. - To oczywiście nie musi się przełożyć za ostateczną decyzją za strajkiem, ale skala jest wymowna – przekonuje.

Jego zdaniem możliwy jest też taki scenariusz: rząd godzi się na warunki stawiane przez ZNP, a wtedy strajk nawet po 21 marca zostaje odwołany. Jako prawdopodobny wydaje mu się też wyznaczenie terminu egzaminów w sąsiedztwie tegorocznych matur.

Kuratorium apeluje do sumień związkowców bo podwyżki - jak przekonuje - już są

- Nie możemy zakazać nauczycielom strajkowania, możemy tylko apelować by wzięli pod uwagę nie tyko swój interes, ale przede wszystkim interes uczniów, którzy szykują się do kwietniowych egzaminów ósmoklasisty i gimnazjalnych – tak decyzje nauczycieli z ZNP komentuje dla nas Janusz Wrzal Dolnośląski Wicekurator Oświaty. - Nie chcielibyśmy by narażano ich na podwójny stres w przypadku konieczności wyznaczenia nowych terminów - dodaje. Jednocześnie zapewnia, że doskonale rozumie rozżalenie nauczycieli na poziom zarobków. - Powinni zarabiać więcej, ale tak wysoka podwyżka jakiej się domagają w tak krótkim czasie to niewykonalne – przekonuje. Janusz Wrzal podkreśla jednocześnie, że zarobki nauczycieli już wyraźnie wzrosły. W ciągu półtora roku był to 16 procentowy wzrost, czyli skala niespotykana już od wielu lat – wylicza Dolnośląski Wicekurator Oświaty.

Jak wynika z danych Ministerstwa Edukacji Narodowej, pensje nauczycieli są bardzo zróżnicowane. Najniższe pobory otrzymują stażyści. W zależności od wykształcenia jest to od ponad 2230 złotych do ponad 2900 złotych brutto. Najwięcej zarabiają nauczyciele dyplomowani od 3900 złotych do ponad 5300 złotych brutto.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto