Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolejne zamieszanie przy pomniku w centrum. Pamięć historyczna czy kampania wyborcza? [ZDJĘCIA]

Ewa Chojna
Kolejne zamieszanie przy pomniku w centrum. Pamięć historyczna czy kampania wyborcza?
Kolejne zamieszanie przy pomniku w centrum. Pamięć historyczna czy kampania wyborcza? Ewa Chojna
Czy w okolicach pomnika upamiętniającego miejsce, w którym w sierpniu ‘82 roku zginęli Andrzej Trajkowski i Mieczysław Poźniak powinny wisieć banery i plakaty wyborcze? Kiedy pojawiły się pierwsze informacje o tym, w sieci zawrzało.

Na płocie okalającym działkę, na której stoi pomnik powieszono banery wyborcze kandydata na prezydenta Lubina Krzysztofa Kubowa. Jak już nie jeden raz pisaliśmy – pomnik upamiętniający ofiary Zbrodni Lubińskiej stoi na terenie prywatnym, a jego właściciel jest w konflikcie z obecnym prezydentem Robertem Raczyńskim. Chodzi oczywiście o działkę, którą miasto najpierw chciało wykupić od niego, a potem z tych planów zrezygnowało. Jednocześnie zmieniono plan zagospodarowania przestrzennego, który uniemożliwia właścicielowi terenu jakiekolwiek inwestycje w tym miejscu, a do tego podniesiono mu opłatę za użytkowanie działki z 9 tysięcy złotych rocznie na 55 tysięcy.

Konflikt trwa i rozwiązania jego nie widać. A lubinianie po raz kolejny do niego wracają właśnie przez banery. Zdania są podzielone. Z jednej strony mieszkańcy są przekonani, że miejsce uświęcone powinno być wolne od kampanii wyborczej, a z drugiej, że teren prywatny rządzi się swoimi prawami i właściciel, jeśli zgodził się na powiedzenie banerów – ma do tego pełne prawo.

Plakatów wokół pomnika w centrum Lubina zresztą nie brakuje. Zaledwie kilka metrów dalej znajdziemy też wizerunki obecnie rządzących w Lubinie Bezpartyjnych Samorządowców i Roberta Raczyńskiego.

Są również i tacy, którzy mówią wprost, że przez cały czas mieszkańcy Lubina przechadzają się po miejscu, w którym faktycznie zginęli Trajkowski i Poźniak, a kilka lat temu to właśnie gospodarz miasta, Robert Raczyński, wydał zgodę na rozbiórkę ostatniego miejsca pamięci zastrzelonego Michała Adamowicza – kładki nad Baczyną przy Wzgórzu Zamkowym.

– Andrzej Trajkowski i Mieczysław Poźniak zginęli właściwie na chodniku. Mieczysław siedział wtedy na poręczy. Te rurki są tam do tej pory. Z kolei pan Andrzej zginął stojąc, dostał rykoszetem – wspomina feralny dzień w centrum Lubina Edward Wóltański, znany lubiński historyk i działacz Solidarności Walczącej. - To nie cmentarz, jak się teraz mówi. My chodzimy po tym chodniku cały czas, a krzyż został postawiony ku pamięci zastrzelonych. Te kamienie mają symbolizować uciekających ludzi.

Mirosław Młodecki, również świadek tamtych wydarzeń, przypomina, że kiedy 31 sierpnia 1982 roku padły pierwsze strzały był pod małym kościołem. – Wtedy koledzy się rozbiegi, my pobiegliśmy za kościół, a Michał Adamowicz z innymi uciekli w stronę kładki. To mój kolega, razem pracowaliśmy, pod małym kościołem widziałem go ostatni raz. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że nie żyje. Ta kładka to też było miejsce pamięci, w związku z tym czemu zostało rozebrane? Jeszcze trochę czasu upłynie i całkowicie się zapomni o tym co tu się działo. Przecież na tej kładce każdy mógł zginąć, oni na jednym szybie pracowali. Nerwy mnie biorą jak o tym myślę. – Tu został zniszczony ostatni dowód zbrodni lubińskiej. Trzeba to tak nazwać – dodaje Wóltanśki. - Nie wiem jaki diabeł im podpowiedział ten pomysł.

Edward Wóltański zwraca uwagę, że to nie o kampanię wyborczą chodzi, a o pamięć historyczną i solidaryzm społeczeństwa lubińskiego. - Pierwszego dnia, 31 sierpnia 1982 roku przyszło na rynek około pięciu tysięcy ludzi. Prosiliśmy, nawoływaliśmy, żeby każdy przyszedł wtedy z kwiatkiem, symbolem niewinności. A oni zaczęli do nas strzelać. Nie wiedzieliśmy o tym, że możemy zginąć. Ale co ważniejsze – po fakcie już mieszkańcy wiedzieli. Wiedzieli, że strzelają, że tu mogą zginąć a i tak przyszło ich trzy razy tyle. To samo trzeciego dnia. To było w tym najpiękniejsze i tak należy mówić o tej zbrodni i tak przedstawiać ją młodym pokoleniom – dodaje.

Przypomnijmy, że kładkę, na której zginął Michał Adamowicz rozebrano na początku sierpnia 2014 roku. Plany władz miasta początkowo zakładały jej odbudowanie w stylu zwodzonego mostu, ale z nich zrezygnowano. Jak tłumaczyli przedstawiciele magistratu – nieopodal są inne przejścia więc ta kładka nie była potrzebna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto