Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowica: cmentarze łączą nas pomimo różnic i religii

Magdalena Jadach
Prace przy remontowaniu nagrobków
Prace przy remontowaniu nagrobków Archiwum
Polskie, łemkowskie, bojkowskie, niemieckie, żydowskie. Wszystkie cmentarze, niezależnie od tego do jakiej narodowości należą, są naprawiane przez stowarzyszenie Magurycz. Istnieje ono od prawie 25 lat. Szymon Modrzejewski, główny inicjator utworzenia stowarzyszenia, wyraźnie odcina się od polityki interpretacji historycznych czy religijnych inspiracji. Ciężko jednak nie przywołać jego osoby w dzień łemkowskiego święta, jakim jest Watra.

Stowarzyszenie od kilkunastu lat organizuje kursy dla młodzieży. W czasie ich trwania wolontariusze z całego kraju uczestniczą w remontowaniu cmentarzy. Pracują społecznie, ustawiając, czyszcząc, klejąc i zabezpieczając krzyże i nagrobki. Myli się jednak ten, dla którego cmentarz kojarzy się z czymś smutnym czy przerażającym. Szymon Modrzejewski ma do tego radosny stosunek: - Wszystkie zmiany w moim życiu wiążą się właśnie z cmentarzami. Poznałem tam przed laty matkę mojego syna. Teraz znów kogoś tam poznałem - mówi kamieniarz.

Z Szymonem umawiamy się w jego domu w Nowicy. Gospodarz wita mnie z wrodzonym luzem. I na dzień dobry pyta, co u mnie słychać. Mieszka w okolicy typowej dla miłośnika sztuki sepulkralnej. Aby dojść do jego domu, mijam cmentarz. Za kuchennym oknem jest kolejny. - Otoczony jest moją ziemią, więc tak jakby był mój. Zresztą wszystkie, o które dbam, są moje - śmieje się Szymon.

Wolontariusze ze stowarzyszenia Magurycz od prawie 25 lat jeżdżą po cmentarzach południowo-wschodniej Polski i Ukrainy. Podczas tych wyjazdów naprawiają stare i zapomniane cmentarze. W wielu miejscach są to jedyne ślady po ludziach, którzy przed laty tam żyli. Dbanie o stare krzyże i kapliczki jest jedyną formą, aby pamięć o przodkach przetrwała. Prace służą ocaleniu pejzażu kulturowego, który składa się na różnorodny i bogaty krajobraz Karpat.

Działania wolontariuszy nie zawsze są jednak zrozumiałe. Szymon Modrzejewski, głowa stowarzyszenia, opowiada ze śmiechem jedną z anegdot. Wraz z innymi pracował przy jednej z przydrożnych kapliczek. Zaczepił ich bardzo zdziwiony jegomość. Zapytał, kim są i co robią. Odpowiedział mu Szymon. - Jesteśmy bandą polskich skinhedów, którzy za żydowskie pieniądze remontują ukraińskie kapliczki. Możemy się tylko domyślać, jaką minę miał adresat tej odpowiedzi.

Szymon Modrzejewski określa siebie punkiem. Tak też wygląda: wielki irokez na głowie, nieodłączny papieros w ustach i kilkudniowy zarost na twarzy. Budzi sympatię swoim beztroskim sposobem zachowania i tym, że już po kilku minutach rozmowy ma się wrażenie, jakby się go znało od zawsze. Swoją przygodę z remontowaniem nagrobków zaczął w 1986 roku. Rok później przyłączył się do grupy Nadsanie. Zajmowała się tym samym, co Magurycz, który jest kontynuacją tamtego przedsięwzięcia.

Szybko okazało się, że nasz bohater ma wyjątkową zdolność do pracy z kamieniem. Swoje umiejętności wykorzystuje więc do konkretnych prac. W międzyczasie pracuje w Komisji Opieki nad Zabytkami Sztuki Cerkiewnej. W całej tej pracy najbardziej imponujące jest to, że wszyscy inicjatorzy są jakby ponad podziałami, które wiążą się z przynależnością do różnych narodowości. Nadsanie, a potem Magurycz skupiająą się wyłącznie na zachowaniu pomników ludzkości.

Przy okazji ich praca przyczynia się do zwrócenia lokalnych społeczności na konieczność dbania o cmentarze. Wiele z tych obiektów zostało w przeszłości celowo czy też przypadkowo zdewastowanych. Do dzisiaj pozostają bez ochrony i opieki. I właśnie to jest największym zagrożeniem dla ich funkcjonowania. Mówi o tym Szymon Modrzejewski.

- Opuszczone cmentarze są ziemią niczyją. Nie dosyć, że nikt o nie nie dba, to na dodatek ludzie przyczyniają się do ich niszczenia - mówi kamieniarz.
Wolontariusze nie mają możliwości przebywania tam cały rok. Mogą naprawić zniszczenia, jednak codzienne zabieganie o trwanie cmentarzy musi spoczywać na lokalnej społeczności. Ktoś przecież musi skosić trawę, zagrabić liście czy usunąć połamane drzewa.

Potwierdzeniem jego słów są historie z całej Polski. W wielu miejscowościach mieszkańcy wykorzystają nagrobki do różnych prac. Wyjątkowo wstrząsający jest przykład placu zabaw, który zbudowany jest z niemieckich płyt nagrobkowych. To jednak nie jest wyjątek. W Jaśliskach po wojnie doszło do zagłady Żydów. Macewy z ich grobów posłużyły do budowy... tamy. Na samym zaś cmentarzu rosną dziś warzywa w przydomowym ogródku. Stowarzyszenie walczy o to, aby przywrócić porządek. Utrudnieniem jest bałagan w gminnych dokumentach.

- Bardzo często zdarza się, że coś nie jest cmentarzem na mapie. Ktoś kupuje ziemię w danym terenie i nie zdaje sobie sprawy, że dostaje go wraz z grobami - mówi ze smutkiem Modrzejewski. Rozwikłanie tego problemu nie jest łatwe. Przecież sprawy te sięgają kilkadziesiąt lat wstecz.

Stowarzyszenie Magurycz w tym momencie to około 50 osób skupionych wokół Szymona Modrzejewskiego. Są to najczęściej ludzie, którzy niewiele mają wspólnego z konserwowaniem zabytków. Wszystko, czego się uczą na warsztatach, czerpią od kamieniarza z Nowicy. To właśnie on koordynuje całą pracę: od zdobywania środków na działalność, po organizowanie wyjazdów, zakup przydatnych do konserwacji środków. Jednak wcale na to nie narzeka. - Nie chciałbym, żeby nasza praca przekształciła się w coś zawodowego. Cały urok polega na tym naszym trudzie. Szacunku do tego, co robimy. To coś jak misja, a nie dobrze działająca firma - zapewnia Modrzejewski.

Kamieniarz pojawiał się w Nowicy pod koniec lat 80. Przyjechał z Warszawy. Okoliczni mieszkańcy początkowo traktowali go z nieufnością. Był przecież człowiekim spoza ich środowiska. Na dodatek dziwnie wyglądał i nie uprawiał ziemi. Z czasem przekonali się, że robi coś pożytecznego. Miejsce, gdzie teraz mieszka, idealnie pasuje do jego światopoglądu. W Nowicy jest aż siedem różnych wyznań religijnych. Nikt nikomu nie przeszkadza. Ludzie porozumiewają się pomimo dzielących ich różności.

Na ulotkach wydanych przez stowarzyszenie jest napisane, że głównymi intencjami działaczy jest współistnienie i współodczuwanie. Warto, aby każdy z nas umiał wyznawać te wartości, żyjąc w tak wielokulturowym miejscu, jakim są Beskidy. Pamiętajmy o tym na co dzień, a nie tylko od święta. Osoby chętne do pomocy są mile widziane. Mogą zgłaszać się przez stronę magurycz.org

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto