Wyprawka szkolna. Dla kogo darmowe podręczniki?
Teraz przynajmniej część rodziców odczuje ulgę. Dzieci ze wszystkich klas szkół podstawowych i wygaszanych gimnazjów otrzymają darmowe książki. To prezent z budżetu państwa.
Ile można dzięki temu zaoszczędzić? Sporo. Wszystko zależy, oczywiście, od liczby dzieci, w której są klasie i czego się uczą. - Nie znam matki czy ojca, który nie cieszy się z tej formy finansowania książek dla naszych dzieci. Ja przy dwójce dzieci oszczędzę w skali roku szkolnego tysiąc złotych. To prawie koszt obozu wakacyjnego dla dziecka - mówi Klaudia Wiadrowska, legniczanka.
Nadchodzący rok szkolny 2017/2018 jest pierwszym, w którym darmowe podręczniki powędrują w ręce uczniów wszystkich szkół podstawowych oraz dwóch ostatnich istniejących jeszcze klas gimnazjów (pierwszej klasy już nie będzie). Przed rokiem za książki płacili jeszcze rodzice uczniów klas VI w podstawówkach i III w gimnazjach. To kolejny etap programu darmowych podręczników, który rozwijany jest od 2014 roku.
Co to wszystko oznacza w praktyce? Oszczędności i to spore. Komplet podręczników, razem z ćwiczeniami, w zależności od poziomu kształcenia, kosztował do tej pory od 200 zł do ponad 600 złotych. Oczywiście, dla jednego dziecka. Jeśli było ich w rodzinie więcej, koszty proporcjonalnie rosły.
- Wspomniane książki, ćwiczenia, a nawet niektóre materiały dodatkowe dla klas, takie jak niezbędne atlasy, zostaną sfinansowane z budżetu państwa. Dotyczy to przedmiotów obowiązkowych - wyjaśnia Justyna Sadlak z wydziału informacji Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Co ważne, za podręczniki do zajęć dodatkowych rodzice będą musieli zapłacić z własnej kieszeni. Chodzi o religię, etykę, dodatkowy język obcy czy inne pozaprogramowe zajęcia szkolne.
- Mam trójkę dzieci w wieku szkolnym. Policzyłam na szybko, że gdybym miała zapłacić z własnej kieszeni za wszystkie podręczniki i ćwiczenia, to musiałabym znaleźć ok. 1500 zł. Do tego dochodzą plecaki, piórniki, zeszyty i tak dalej. Jedna pensja poszłaby na wysłanie dzieci do szkoły - mówi Magdalena Karolczyk, legniczanka.
Jak w praktyce będzie wyglądało zaopatrywanie się w książki? Odpowiedzialność spoczywa na szkołach. Nauczyciele decydują, z których podręczników chcą korzystać i przekazują te uwagi dyrektorowi. Ten negocjuje bezpośrednio z wydawcami ceny, by zmieścić się w przysługującej szkole dotacji celowej. Dzieci we wrześniu otrzymają do rąk nowe podręczniki.
- Proces wybierania i zamawiania podręczników przebiegł bardzo sprawnie - wyjaśnia Artur Wira, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 4 w Legnicy. - Rodzice nie kryją zadowolenia z takiej formy finansowania książek. Dla domowego budżetu to naprawdę niebagatelna ulga - dodaje dyrektor.
Mniej powodów do zadowolenia mają rodzice uczniów w szkołach ponadgimnazjalnych. Oni za książki nadal będą płacić z własnej kieszeni. Ceny za komplet zaczynają się od 400 zł i kończą na ponad 700 zł. - Taka to uczciwość w polskim wydaniu. Za te niby darmowe książki płacimy my, obywatele. W podatkach. Mam w domu dwójkę licealistów. Ich książki muszę sama kupić. I gdzie tutaj sprawiedliwość? - pyta retorycznie Zuzanna Masowska, legniczanka.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?