Takich historii jest coraz więcej. Odważni ludzie zamieniają marzenia w rzeczywistość, a potem żałują jednego - że nie zrobili tego wcześniej.
Takiej totalnej życiowej zmiany doświadczyła naczelniczka wydziału edukacji w głogowskim urzędzie miejskim. Po sześciu latach pracy w ratuszu, złożyła wniosek o urlop bezpłatny, spakowała walizki i razem z rodziną - mężem Ireneuszem i dwójką dorosłych już dzieci (Alicją i Szymonem), osiedliła się w malowniczej miejscowości Grudza koło Mirska, gdzie prowadzą „Bonaluti” Gospodarstwo Agroturystyczne. Od października wiedzie zupełnie nowe życie w pięknym widokiem na Karkonosze i Góry Izerskie.
- Tutaj każdy dzień zachwyca, a noce są czarne i pełne gwiazd - przyznaje Beata Stachak. - Mamy widok na góry, od wyciągu gondolowego w Świeradowie Zdroju po Śnieżkę. Ale niech nikt nie myśli, że śpię tu do południa, o nie! - śmieje się. - Pracy jest dość, ale to zupełnie inne zajęcia, zupełnie inny tryb życia, inny klimat i inni ludzie, o wiele bardziej przyjaźni i serdeczni. Bardzo ciepło nas przyjęli.
Rewolucyjne zmiany w życiu rodziny pani naczelnik rozpoczęły się w 2018 roku, gdy zapadła decyzja o sprzedaży domu w Słonem w gminie Żukowice. W poszukiwaniu nowego, rozglądali się najpierw w pobliżu Głogowa. Ale gdy doszli do wniosku, że nie muszą robić przez całe życie tego, co robią i mieszkać w tym samym miejscu, zjeździli niemal całą południowo-zachodnią część województwa, aż trafili do Grudzy koło Mirska, gdzie znaleźli to, czego szukali. A że pani Beata w dzieciństwie często bywała u dziadków w Wojciechowie koło Lubomierza, okolica była jej znajoma i przywoływała ciepłe wspomnienia.
Potem wszystko potoczyło się już bardzo szybko.
- Sprzedaliśmy swój dom w listopadzie 2018 roku i… jeszcze w tym samym miesiącu kupiliśmy dwa sąsiadujące ze sobą w Grudzy - opowiada. - Cała operacja zadziała się szybciej niż planowaliśmy, dlatego trzeba było wynająć w Głogowie mieszkanie, bo dzieci były tuż przed maturą, a oboje z mężem pracowaliśmy w Głogowie.
Pomogła...pandemia
Niemal każdy weekend i wolny czas spędzali w Grudzy przygotowując domy do swoich potrzeb. Jeden z nich do zamieszkania, drugi dla gości. W tym, by wreszcie osiąść tam na stałe, pomogła im … pandemia.
- Pozamykano szkoły, dzieci uczyły się zdalnie, więc równie dobrze mogły to robić z Grudzy - wyjaśnia. - Uznaliśmy, że nie ma sensu, by cisnęły się w głogowskim mieszkaniu, skoro mamy taką przestrzeń na wsi.
Pani naczelnik przyznaje, że zawsze jej się podobały takie miejsca, jakie stworzyła teraz z własną rodziną. Swoich pierwszych gości przyjęli w kwietniu tego roku. Zanim przeniosła się na stałe do Grudzy, przez pół roku łączyła pracę w ratuszu z prowadzeniem agroturystyki. Mąż pani Beaty, z racji tego, że prowadzi własną firmę, też musiał być często w Głogowie. Bardzo pomogły w tym czasie dzieci, które były już po maturze i przejęły na siebie sporo obowiązków.
- Jednak nadszedł nowy rok szkolny i akademicki, przywrócono studia stacjonarne. Dzieci wyfrunęły na studia. No i trzeba było podjąć „męską decyzję”. Po długich uzgodnieniach wspólnie podjęliśmy decyzję, że czas abym na stałe przeniosła się do Grudzy i zajęła naszym azylem. Dzieci muszą przecież realizować swoje zamierzenia życiowe. 30 września był moim ostatnim dniem pracy w ratuszu.- mówi.
Czy po rezygnacji z zawodowej stabilizacji choć przez chwilę miała cień wątpliwości, czy dobrze zrobili?
- Ani przez moment. Ale moje pierwsze dwa tygodnie już tutaj, na stałe, były trochę jak urlop, ogarniałam dom po mojej przeprowadzce i sporo spałam. Tak mój organizm odreagował wielomiesięczne napięcie i stres - mówi.
Stworzyli azyl dla dorosłych
Według Beaty Stachak Grudza i „Bonaluti” to wręcz idealna miejscówka, by się odstresować.
- Tworzymy miejsce dla ludzi zmęczonych pracą, codziennym biegiem i zgiełkiem miasta, by mogli się u nas zrelaksować na łonie przyrody, z pięknymi widokami - opowiada.- Taki azyl dla dorosłych i z dziećmi od 12 r.ż. Na razie się to sprawdza. Wielu naszych gości wyjeżdża w przyjaźni z nami, a są już i tacy, którzy tu wracają. To jest zupełnie inny wymiar kontaktów z ludźmi, niż ten, którego doświadczałam w moich dotychczasowych zajęciach zawodowych.
Agroturystyka „Bonaluti” na ten moment może przyjąć maksymalnie 10 osób. Do dyspozycji gości jest jeden pokój dwuosobowy, większy pokój dla maksymalnie czterech osób, a także studio dwupokojowe dla nie więcej niż czterech osób. Wszystkie z łazienkami.
- Mamy też dwie sauny (zewnętrzna fińska i w domku gościnnym infrared), ale największym hitem stało się jacuzzi na zewnątrz z widokiem na góry - dodaje pani naczelnik, która dla gości także sama gotuje.
Głogowianka przyznaje, że ma mnóstwo planów, a dzień jest za krótki na to, co sobie zaplanuje. Ale znajduje czas na własne przyjemności, bo nadrabia zaległości w czytaniu książek, a od października uczy się zdalnie języka włoskiego. I dodaje, że z mężem nie powiedzieli jeszcze ostatniego zdania w sprawie życiowych zmian.
- Jak widać nie należymy do ludzi, którzy na stałe przywiązują się do jednego miejsca. Na emeryturę mamy już nowe pomysły, oby tylko zdrowia i sił wystarczyło. - śmieje się pani Beata.
- Korzystając z okazji, składamy czytelnikom „Tygodnika Głogowskiego” najserdeczniejsze życzenia zdrowych Świąt Bożego Narodzenia, spędzonych w gronie rodziny i przyjaciół. Serdeczności i życzliwości doświadczanych od napotkanych ludzi i tego, by nie bać się marzyć i nie bać się realizować swych marzeń. Życzymy, by Nowy 2022 Rok przyniósł wszystkim powrót do wolności myśli, słowa, bycia i życia w naszym kraju na równych prawach.
„Ekipa Bonaluti”
Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?