Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Holenderscy kolaboranci Hitlera nie ponieśli kary za swoje zbrodnie

ROZMAWIAŁ: TOMASZ PLASKOTA
10. urodziny Anne Frank (druga z lewej)
10. urodziny Anne Frank (druga z lewej) FOT. CC
Po wojnie 150 tys. Holendrów zostało aresztowanych i oskarżonych o kolaborację z Niemcami i zbrodnie wojenne – mówi Bas von Benda-Beckmann, holenderski historyk, autor książki „Anne Frank i jej towarzysze. Bohaterowie „Dziennika” w obozach zagłady”.

Tomasz Plaskota: Co skłoniło pana do zajęcia się historią Anne Frank i jej bliskich? Anne Frank (ur. 1929 r.) to Żydówka, która ukrywała się przez dwa lata z ojcem Ottonem, matką Edith, siostrą Margot oraz przyjaciółmi rodziny Hermannem van Pelsem, jego żoną Augustą, ich synem Peterem oraz Fritzem Pfefferem, w oficynie domu Amsterdamie przy Prinsengracht 265. W ukryciu pisała pamiętnik, który po wojnie stał się znany na całym świecie jako „Dziennik” Anne Frank. W sierpniu 1944 r., po donosie Arnolda van den Bergha, członka Rady Żydów w Amsterdamie, ona i pozostałe ukrywające się w oficynie osoby, zostały aresztowane przez Niemców i wywiezione do Auschwitz. Później Anne Frank trafiła do obozu w Bergen-Belsen, gdzie zmarła na tyfus. Stało się to w lutym 1945 r., na krótko przed wyzwoleniem obozu przez Brytyjczyków. Z wywiezionych do obozu mieszkańców amsterdamskiej kryjówki, wojnę przeżył jedynie jej ojciec Otto Frank.

Bas von Benda-Beckmann: Losy Anne i siedmiu osób ukrywających się w oficynie domu w Amsterdamie przy Prinsengracht 265, mimo upływu blisko 80 lat, wciąż są pełne pytań i niewyjaśnionych kwestii. Do tej pory temat był badany jedynie przez dziennikarzy opierających się na ograniczonej liczbie relacji naocznych świadków. „Anne Frank i jej towarzysze” to pierwsze kompleksowe podejście do tematu, które obejmuje wszystkie dostępne źródła. To rzeczywiste odtworzenie losów wszystkich ośmiu osób po ich aresztowaniu. Tematem zainteresowałem się również z powodów osobistych. Dlaczego? Ponieważ mój ojciec był Niemcem, a matka Holenderką. Wychowałem się w Holandii w latach 80. i 90. XX w. Kiedy dorastałem, zauważyłem, że w mojej rodzinie, szkole i w innych miejscach publicznych, wciąż żywo dyskutuje się o nazizmie i II wojnie światowej.

W Holandii Niemcy utworzyli trzy obozy: w Amersfoort, w Westerbork i Herzogenbusch. Kto był tam więziony? Jak wyglądało w nich życie więźniów?

Westerbork służył jako obóz przejściowy dla deportowanych Żydów, Romów i Sinti. Przewożono ich do Westerbork, gdzie warunki były stosunkowo łagodne w porównaniu z Auschwitz, czy innymi obozami w okupowanej przez Niemców Polsce. Chodziło o to, by nie „martwić” za bardzo więzionych tu Żydów. W Westerbork znajdowały się również baraki kryminalne, gdzie panował znacznie surowszy reżim niż w pozostałej części obozu. To tutaj uwięziono Anne Frank i jej rodzinę, ponieważ uznano ich za więźniów „kryminalnych”.

Z jakiego powodu?

Ponieważ ukryli się w oficynie domu w Amsterdamie. Anne, jej siostra i matka musiały pracować przy recyklingu zużytych baterii, co było pracą bardzo ciężką i szkodliwą dla organizmu. Ale raz jeszcze podkreślam: w Oświęcimiu było znacznie gorzej.

Czym różniły się obozy Amersfoort i Herzogenbusch od Westerbork?

Amersfoort i Herzogenbusch były obozami koncentracyjnymi, gdzie więziono bardzo różnych ludzi: przeciwników politycznych, członków ruchu oporu, świadków Jehowy i Żydów, ale także zwyczajnych przestępców i handlarzy czarnorynkowych. Oba obozy podlegały bardzo surowemu reżimowi, stosowano tam często samowolną przemoc wobec więzionych i przeprowadzano egzekucje więźniów.

W okupowanej przez Niemców Polsce pomoc Żydom była karana śmiercią. Jakie kary groziły za pomoc Żydom podczas II wojny światowej w Holandii?

To interesujące pytanie. Ta kwestia wciąż nie została dokładnie zbadana. W powszechnym mniemaniu spodziewano się, że pomoc Żydom zawsze spotka się z surową karą, ale w praktyce nie zawsze tak było. Tych, którzy pomagali Żydom, Niemcy mogli rozstrzelać lub wysłać do obozów koncentracyjnych. Ale w wielu przypadkach dostawali oni tylko niewielkie wyroki więzienia lub ostatecznie byli zwalniani. Strach przed karą śmierci był większy niż rzeczywiste ryzyko, choć nie da się zaprzeczyć, że ryzyko było jednak bardzo duże.

Jak rozliczono holenderskie władze kolaboracyjne po wojnie?

Po wojnie 150 tysięcy Holendrów i Holenderek zostało aresztowanych i oskarżonych o różne formy kolaboracji i zbrodnie wojenne. Do ich zbadania powołano specjalny organ wymiaru sprawiedliwości. Jednak ze względu na ogromną skalę i niemożność osądzenia wszystkich oskarżonych w określonym czasie, większość aresztowanych została zwolniona w trakcie prowadzenia czynności procesowych. Jedynie w około 14 tysiącach spraw, sądy specjalne wydały wyroki. W większości przypadków kolaboranci zostali skazani na kary więzienia oraz pozbawieni praw do głosowania i podejmowania pracy na rzecz rządu. W 145 przypadkach wykonano karę śmierci – głównie na zbrodniarzach wojennych i najbardziej prominentnych kolaborantach.

Dlaczego holenderski polityk i kolaborant z czasów II wojny światowej, Cornelis van Geelkerken, mimo wyroku skazującego na dożywocie w 1950 r., został zwolniony w 1964 r.?

Był to skutek działania systemu denazyfikacji, który zaczął funkcjonować w oparciu o dość surowe warunki, ale z biegiem lat stał się łagodniejszy. Proces Van Geelkerkena odbywał się w trakcie ostatniej fazy wprowadzania denazyfikacji. Pewną rolę odegrało również to, że okazał skruchę i powrócił do wiary protestanckiej, co przemawiało wówczas do społeczeństwa holenderskiego. W latach 50. wielu byłych nazistów skazanych na karę śmierci zostało ułaskawionych lub zmniejszono im karę z powodu podeszłego wieku czy choroby. Ponadto w holenderskim systemie prawnym wyroki pozbawienia wolności są często zmniejszane w oparciu o „dobre sprawowanie” podczas odbywania kary. Tak więc przypadek Geelkerkena, który spędził w więzieniu tylko 14 lat, wpasowuje się w ten wzorzec.

Czym była tzw. kolumna Henneickego?

Grupą holenderskich kolaborantów, którzy działali jako łowcy nagród poszukujący ukrywających się Żydów.

Jakie były powojenne losy kolaborantów należących do tej grupy?

Dries Riphagen, jeden z najbardziej jej znanych członków, zdołał uciec i nigdy go nie schwytano. Większość pozostałych sądy specjalne początkowo skazały na karę śmierci, ale tylko dwóch stracono. Reszta została ułaskawiona i otrzymała wyroki dożywotniego pozbawienia wolności, które z czasem skrócono, w większości do 20 lat więzienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maturzyści zakończyli rok szkolny. Czekają na nich egzaminy maturalne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Holenderscy kolaboranci Hitlera nie ponieśli kary za swoje zbrodnie - Nasza Historia

Wróć na chocianow.naszemiasto.pl Nasze Miasto