Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Postrzelony 28-latek z Jurcza jest kaleką

Ewa Chojna
Postrzelony 28-latek z Jurcza jest kaleką. Jego matka uważa, że policjanci mogli i inaczej obezwładnić chorego syna.
Postrzelony 28-latek z Jurcza jest kaleką. Jego matka uważa, że policjanci mogli i inaczej obezwładnić chorego syna. Ewa Chojna
Lubiński sąd podejmie decyzję w sprawie zażalenia matki postrzelonego przez policję 28-latka z Jurcza. Kobieta uważa, że mundurowi przekroczyli swoje uprawnienia, strzelając do jej syna

Postrzelony 28-latek z Jurcza jest kaleką

– Zadzwoniłam na policję, bo potrzebowałam pomocy. Prosiłam, żeby policjanci przyjechali i pomogli mi uspokoić syna. Mieli pomóc, a nie strzelać do mojego dziecka! Kto wydał takie rozkazy? – pyta zrozpaczona

Krystyna Kietla, matka 28-letniego Daniela chorego na schizofrenię, który w połowie marca został czterokrotnie postrzelony przez policjantów.

Teraz kobieta walczy przed sądem o sprawiedliwość.
– Tylko to mi zostało – powiedziała nam. – Czego innego mogę chcieć od policji? Mój syn do końca życia będzie kaleką.

Postrzelony 28-latek z Jurcza jest kaleką

Daniel, młody mieszkaniec Jurcza pod Ścinawą, od dziesięciu lat choruje na schizofrenię paranoidalną. Bierze leki, jest pod stałą opieką lekarza psychiatry. Jednak czasami choroba go pokonuje.
Tak było w marcu. Od rana był niespokojny. Jak opowiada matka, poszedł grać w piłkę, potem na krótki spacer. Zaczął biegać i krzyczeć.

– Ale nikogo nie krzywdził, nie bił, nie atakował – mówi pani Krystyna. – Zadzwoniłam na policję. Potrzebowałam pomocy w uspokojeniu syna. Miał umówioną wizytę u lekarza w Lubinie. Bałam się, że sama nie dam rady. To silny, młody mężczyzna, a w trakcie ataku ma niesamowitą siłę.

Jak zapewnia pani Krystyna, w rozmowie z dyżurnym lubińskiej komendy przekazała, że syn jest chory, że potrzebuje specjalistycznej pomocy i należy wysłać przeszkolonych funkcjonariuszy.
– Kiedy przyjechał pierwszy patrol, poprosiłam, żeby radiowóz schowali za krzakami, bo syn może się zdenerwować – mówi pani Krystyna. – Tłumaczyłam, że trzeba się do niego odezwać po imieniu, to go uspokaja. Wszystko na nic. Policjanci stwierdzili, że sobie poradzą z moim synem.

Jak opowiada pani Krystyna, Daniel wracając ze spaceru, podszedł do radiowozu, a policjanci nic nie mówiąc, odjechali kilkadziesiąt metrów dalej. – Zamiast z nim porozmawiać, uciekali – mówi matka chorego. – On ich dogonił, oni znów odjechali. Bawili się w kotka i myszkę, a takich rzeczy nie robi się z chorym człowiekiem. Kiedy później zapytałam, dlaczego tak zrobili, stwierdzili, że chronili radiowóz. Pytam więc, co jest ważniejsze? Człowiek czy samochód?

Postrzelony 28-latek z Jurcza jest kaleką

Kiedy przyjechał drugi radiowóz, rozpoczął się koszmar. Daniel chodził po wsi, zbierał kamienie i rzucał w radiowozy. Agresywny mężczyzna w sumie zranił dziewięć osób, w tym pięciu policjantów, uszkodził dziewięć aut, w tym policyjne radiowozy. Rzucane przez niego kamienie zniszczyły elewacje budynków.
Policjanci próbowali go obezwładnić na kilka sposobów. Najpierw stosując chwyty obezwładniające, potem użyli gazu i pałek. Na koniec wystrzelili w jego kierunku siatkę, ale 28-latek wyplątał się z niej.

– Czterech policjantów biło syna pałkami po głowie, uderzali go i uciekali, a wtedy przecież mogli go zakuć w kajdanki – mówi zdesperowana matka. – Przecież on leżał na ziemi, wystarczyło go tylko przydusić. A oni najpierw połamali na nim pałki, a potem do niego zaczęli strzelać. Nawet kiedy był w karetce, nie wpuścili mnie do niego. Mówili, że to sprawa prokuratury. Widziałam, jak leży na brzuchu, a z głowy cieknie mu krew. Potem mi ludzie mówili, że policjanci chowali się przed nim po krzakach.

Pani Krystyna przez dwa dni nie miała kontaktu z synem. Mężczyznę postrzelono cztery razy. Czwarty strzał w nogi zgruchotał mu kość. – Byłam w szpitalu, ale nie pozwolili mi go zobaczyć. Ordynator powiedział nam, że może skończyć się amputacją, na szczęście nogę uratowano, ale syn jest kaleką. Kuleje, już nie zagra w piłkę z kolegami. Teraz czeka na kolejną operację roztrzaskanej kości– dodaje pani Krystyna.

Prokuratura uznała, że policjanci nie przekroczyli uprawnień, strzelając z broni palnej. Innego zdania jest rodzina 28-latka. – Chcę sprawiedliwości – mówi jego matka. – To dobry chłopak, kochamy go. On nie chce być chory, ale co mamy zrobić? – pyta rozgoryczona.

Dlatego pani Krystyna odwołała się od decyzji prokuratury.
– To nieprawda, że syn zdemolował mi mieszkanie, nie zaatakował też nikogo we wsi – mówi matka Daniela. – Nie biegał też z widłami. Dlaczego policja powiedziała takie rzeczy? – pyta pani Krystyna. – Mam do policji ogromny żal.

– Tą sprawę prowadzi prokuratura, do zakończenia postępowania nie komentujemy tego – powiedział nam Jan Pociecha, oficer prasowy KPP Lubin.

Jak mówi matka, 28-letni Daniel zdaje sobie sprawę z tego, co zrobił. – Jest mu z tym bardzo źle – mówi pani Krystyna. – Mądry człowiek poczyta coś o tej chorobie i zrozumie, że syn nie był wtedy sobą. Głupi ludzie i tak będą się śmiać i wytykać palcami.

Daniel jest już w domu. Lekarze wypisali go ze szpitala. Teraz lubiński sąd zapoznaje się z aktami sprawy. Posiedzenie w tej sprawie zaplanowano na połowę lipca.

Postrzelony 28-latek z Jurcza jest kaleką

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chocianow.naszemiasto.pl Nasze Miasto