Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zenek Martyniuk: "Nasze życie to są chwile, czasami tak ulotne jak motyle". Przeczytaj wywiad z piosenkarzem

rsm
Sylwia Dąbrowa
Jego piosenki nuci pół Polski. Nagrał dziesiątki przebojów, a jego płyty sprzedają się w milionowych nakładach. Piosenkarz i kompozytor Zenek Martyniuk opowiada o miłości do muzyki, pasjach, życiu prywatnym i książce, która o nim powstała.

„Życie to są chwile” to tytuł Pana biografii. Jakie chwile są mocno zapisane w Pana sercu?

Myślę, że początki mojej kariery i czasy teraźniejsze. Naprawdę nasze życie to są chwile, czasami tak ulotne jak motyle.

Jaka jest Pana recepta na sukces?

Zawsze powtarzam: marzenia i ciężka praca. Od początku byłem i jestem wierny muzyce disco polo, a ten nurt muzyczny miewał już swoje wzloty i upadki. Ale zawsze czułem w głębi duszy, że przyjdzie czas i disco polo będzie święciło triumfy. Jeśli chodzi o „techniczną” stronę, to z pewnością liczy się tu komponowanie melodyjnych utworów, z fajnym tekstem. Piosenek, które dopracowane są w każdej sekundzie. Myślę, że to decyduje o tym, czy utwór osiągnie sukces, czy nie. Kiedy tworzę nowy kawałek w studiu, spędzam nad nim tyle czasu, aż będę pewien, że to finałowy produkt, który mogę przedstawić swoim fanom. Jestem perfekcjonistą. Jednak jednym z najważniejszych czynników, dzięki którym osiągnąłem swój sukces, jest jak najbardziej i bez wątpienia wsparcie moich najbliższych. Staram się otaczać ludźmi, którym mogę ufać.

Jest Pan jednym z nielicznych artystów, którzy osiągnęli oszałamiający sukces, a jednak woda sodowa nie uderzyła Panu do głowy.

Czy oszałamiający? (śmiech) Sukces spory, ale mimo wszystko zawsze staram się być sobą. Tym samym, poczciwym Zenkiem z małej miejscowości Gredele. Kocham tę pracę, kocham być na scenie, uwielbiam sprawiać przyjemność moim fanom. Chyba już taki jestem.

Pana rodzina była bardzo muzykalna?

Spora część książki „Życie to są chwile” poświęcona jest mojej rodzinie, jest również wzmianka o wujkach muzykantach, więc serdecznie zapraszam do lektury. (śmiech)

Już od najmłodszych lat grał Pan, śpiewał, występował. Czy mały Zenek marzył o tym, żeby śpiewaniem zarabiać na życie?

W dzieciństwie raczej nie myślałem jeszcze o zarabianiu, ale owszem, od zawsze kochałem muzykę. Wiedziałem jednak, że powinienem najpierw skończyć szkołę - najpierw średnią, a potem poszedłem na studia - nie miałem wówczas jeszcze pewności, czy z muzyki da się wyżyć.

Dość wcześnie musiał Pan dorosnąć - zarabiał Pan na utrzymanie swoje i swojej rodziny, dość szybko ożenił się Pan, pojawił się na świecie syn. Czy ciężko było tak szybko dorosnąć?

Moi rówieśnicy co prawda się wtedy bawili i szaleli, ale ja już miałem wspaniałą rodzinę. Na początku było ciężko, nie ma co ukrywać. Ale radość z założenia rodziny była ogromna i wynagradzała mi nieprzespane noce, kiedy Daniel był jeszcze malutki. Dorosłem, bo musiałem i chciałem.

Od samego początku grania i śpiewania było różowo, czy też pojawiały się myśli, żeby rzucić estradę i zacząć zarabiać na życie jakoś inaczej?

Myślę, że każdego czasem dopada zwątpienie, ale tak naprawdę to właśnie dzięki koncertom mogłem utrzymać moją rodzinę. Czy zawsze było różowo? Jasne, że nie. Ale mój zespół „Akcent” od początku istnienia grał dużo koncertów.

Pamięta Pan pierwszą płytę i moment, kiedy trzymał ją Pan w rękach? Jakie to było uczucie?

Oczywiście, że pamiętam. Trudno to opisać słowami. Trzymanie swojej płyty w rękach to takie podsumowanie mojej twórczości, zapisane na nośniku. Ta pierwsza zawsze zostanie w mojej pamięci.

Jak, w jakich okolicznościach, miejscach, powstają Pana piosenki: musi Pan mieć kompletną ciszę, być sam, odizolowany od świata czy też natchnienie przychodzi w najmniej spodziewanej chwili, i wtedy Pan siada i nagrywa?

Lubię spokój w domowym zaciszu, z gitarą w ręku. Natomiast każdy pomysł na nową piosenkę musi dojrzeć w mojej głowie, potem staram się zapisać nuty na kartce i przekazuję je zaufanym producentom do studia, aby przygotowali profesjonalny aranż. Pracuję również z zaprzyjaźnionymi autorkami i autorami tekstów. Tak naprawdę każdy utwór rodzi się w innym momencie mojego życia.

A jaki jest Zenek prywatnie? Jest Pan twardym facetem, typem „macho” czy też bardziej romantykiem?

Uwielbiam ciszę i spokój. Jesteśmy z moją żoną Danusią raczej domatorami: najlepiej czuję się w swoim domowym zaciszu.

Jak Pan sobie radzi z uwielbieniem fanów, a w szczególności fanek? Ma Pan od lat kochającą żonę, rodzinę. Czy żona bywa zazdrosna o Pana?

Uwielbiam swoich fanów i fanki, dlatego zawsze staram się pobyć z nimi po koncercie, porozmawiać, dać autograf, zrobić pamiątkowe zdjęcie. A jeśli chodzi o zazdrość, cóż… Jesteśmy już tyle lat ze sobą, że i żona, i ja wiemy, że nie ma powodów do zazdrości.

Co Pana rozczula do łez? Co Pana wzrusza?

Nie tyle rozczulają, co poruszają mnie bardzo nieszczęścia i choroby innych ludzi. Można mieć pieniądze, dom z ogrodem, supersamochód, ale pewnych sytuacji nie jesteśmy w stanie przewidzieć i uniknąć, dlatego zawsze powtarzam, że zdrowie i rodzina są absolutnie najważniejsze. Jeśli się je ma, ma się szczęśliwe życie. A pieniądze przychodzą, ale mogą równie szybko odejść…

A co doprowadza do szewskiej pasji? Zdarza się Panu wtedy rzucać mięsem?

Odpowiem dyplomatycznie: jestem tylko człowiekiem - takim samym jak Pan (śmiech). Ale złości mnie bardzo brak prawdomówności i oszukiwanie innych.

Odniósł Pan mnóstwo sukcesów na muzycznej scenie, a jaki jest ten największy według Pana? Z czego jest Pan najbardziej dumny, zadowolony?

Największym sukcesem i szczęściem jest to, że nadal mogę robić to, co kocham. Mam jeszcze dużo siły i dobre zdrowie, więc myślę, że jeszcze nieraz mile zaskoczę swoich fanów.

Muzyka to Pana największa pasja. A ma Pan czas na inne zainteresowania?

Uwielbiam nasze polskie góry. Kiedy tylko mam czas, udajemy się tam z żoną. Często jeździmy również nad morze, ale także podróżujemy po Ameryce.

A zwierzęta? Ma Pan jakieś?

Mamy psa, małą Maltankę Czikę - to moja mała przyjaciółka.

Czy ma Pan jakieś wspomnienia z Wrocławiem, z Dolnym Śląskiem?

Dość rzadko tu gramy, lecz już jak tylko się pojawimy, wspaniale bawimy się wraz z publicznością.

Niektórym piosenkarzom nie wystarcza granie i śpiewanie, marzy się im kariera aktorska lub „idą w politykę”. Miał Pan takie propozycje? A jeżeli by się pojawiły, to by Pan skorzystał?

To nie dla mnie. Całym moim życiem jest śpiewanie, scena i przebywanie z fanami.

Rozmowa została przeprowadzona w 2017 roku, przy okazji wydania biografii Zenka Martyniuka.
Zenon Martyniuk,
„Życie to są chwile”. Autorka biografii: Martyna Rokita. Wydawnictwo: Edipresse Książki. Cena: 44,50 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto